niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 2

Następny dzień. Ranek.
Akademik BRIT.
W stołówce powoli gromadzili się uczniowie. Wśród nich dwie, wyraźnie zaspane nastolatki. Z szerokimi ziewnięciami wzięły tace i usiadły jak zwykle przy dwuosobowym stoliku - wszyscy przyzwyczaili się już, że od czasu do czasu wolą zostać same. Niestety, wypatrzyła je nauczycielka, patrolująca korytarze zeszłego wieczoru. Podeszła i ze złośliwym uśmiechem zapytała się:
- Co takie zmęczone? Przecież nie było jeszcze tak późno, prawda, Darcy?
Dziewczyny wymieniły znużone spojrzenia. Odezwała się brunetka:
- Nie było, proszę pani, nie było.
- Tak? To dlaczego wyglądacie jak zombie?
- E, na pewno nie jest tak źle. A poza tym na zajęciach będziemy już zupełnie ogarnięte.
- Zobaczymy. A spróbujcie mi tylko zasnąć na lekcjach!
- Nie ma obaw, nie zaśniemy.
Wychowawczyni obrzuciła je niedowierzającym spojrzeniem i poszła sobie. Brunetka uniosła brew i spojrzała na swoją kumpelkę:
- Jakim cudem zamierzasz nie zasnąć?
- Nie bój się Effy! Mam asa w rękawie!
- Niech zgadnę, mocne expresso x 3?
- No nie, znowu wiedziałaś, co chcę powiedzieć! Czy ja jestem aż tak przewidywalna?
- Pijesz je za każdym razem, gdy zarwiesz noc. - Darcy z westchnieniem pokręciła głową - To jest już uzależnienie!
- A ty to niby lepsza? Co za różnica, 3 expresso czy 6 late machiato?
- Okej, poddaję się - widząc triumfalny uśmiech Julii, czarnowłosa podniosła ręce w geście poddania.
- No i słusznie. By the way, wiesz może czemu wszyscy tak dziwnie się na nas patrzą?
Dziewczyny rozejrzały się po olbrzymiej, zastawionej sześcioosobowymi, zielonymi stolikami stołówce. Siedzący przy nich ludzie, napotykając spojrzenia przyjaciółek, odwracali gwałtownie wzrok, udając wielkie zainteresowanie własnymi talerzami. Czarnowłosa uniosła brwi, wyjęła z torebki lusterko i przejrzała się w nim. Zamrugała i spojrzała jeszcze raz. Po chwili wybuchnęła głośnym śmiechem.
- hahahaha, zupełnie im się nie dziwię! Jak to możliwe, że nie zauważyłyśmy tego wcześniej? Wyglądamy jak jakieś zombi! ahahahahah!
Rzeczywiście, rozczochrane, sterczące na wszystkie strony włosy, rozmazane resztki makijażu, rozciągnięte dresy (nie ma to jak wrzucić na siebie pierwszą rzecz, która jest pod ręką) i japonki były dość niecodziennym widokiem, zwłaszcza u tych dwóch, które z reguły nawet po całonocnej imprezie wyglądały jak po 12-godzinnym śnie. Julia wzruszyła ramionami:
- Chyba zepsułyśmy sobie reputację. Trudno, bywa.
- Bywa, nie bywa, ale ogarnąć się trzeba. Chodź.
Darcy wstała ruszyła do pokoju, ciągnąc za sobą przyjaciółkę. Otworzyła drzwi i ...
- Ojć. Chyba musimy ogarnąć nie tylko siebie.
Pomieszczenie wyglądało jak pobojowisko. Co prawda kolor ścian można było jeszcze dojrzeć spomiędzy plakatów One Direction, ale z dywanem i łóżkami, zasłanymi tonami ubrań, nie było już tak łatwo. Obrazu dopełniała wielka, pusta szafa z otwartymi drzwiczkami, dwuosobowe biurko, zarzucone stosami zeszytów, książek, papierów i innych niezbędnych drobiazgów oraz drzwi do łazienki, zblokowane przez mniej więcej dwadzieścia par butów.
- Dobra, plan jest taki. - Julka nienawidziła sprzątać, ale jak mus to mus. - Najpierw kawa i po fajce. Potem segregujemy ciuchy, brudne out do prania, pogniecione do prasowania, a jak coś zostanie, to do szafy. Następnie biurko. na jedną kupkę makulatura, na druga potrzebne rzeczy. Może nawet dokopiemy się do laptopów. Potem buty na dno szafy, ale tak ładnie, parami. No i na końcu dopiero my. Może być?
- okej. Tylko  musimy się pospieszyć, mamy niecałą godzinę.
Pół godziny później pokój był ogarnięty, a dziewczyny zajęły się sobą. Jul ubrała się tak, a Darcy tak i udały się na lekcje. Prze resztę dnia ich dialogi były nieco...odjechane:
-jeszcze tylko 100 godzin!
- nie, to tylko 60000 minut!
Cisza.
- jeszcze 59999 minut
Śmiech.
- 59998
- 59998 minut i 35 sekund!
- 59997!
- Darcy, Julia, za drzwi! Przeszkadzacie mi w prowadzeniu lekcji!
 I tak ciągle, i ciągle, przez wszystkie następne dni, aż do piątku. dlaczego do piątku, skoro koncert miał być w sobotę? A no, w piątek poszło się na zakupy. W końcu na koncercie One Direction trzeba wyglądać olśniewająco. A nuż widelec uda się któregoś poderwać?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, proszę państwa, nareszcie drugi rozdział. Dedyk dla Effy<3  cholero Ty moja, wiesz jak ja ryczałam przez ten Twój rozdział???


ojć, muszę chyba  dodać bohaterów, bo sie pogubicie w tych imionach i pseudo;/ dobra, to następna notka:bohaterowie;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz