czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 1

Londyn. Wieczór. W ciemnozielonym pokoju  pięciu chłopaków nachyla się do komputera. Blondyn majstruje coś przy kamerce. Jeszcze chwila i ... poszło!
-Hey! Czas na nasz kolejny cotygodniowy twitcam! Ostatnio dostaliśmy bardzo ciekawe pytanie, autorstwa MissArvii: "Czy wasze mieszkania są dobrze strzeżone?"
-Drga MissArvii, tak, jesteśmy bardzo dobrze strzeżeni i ...
Niespodziewanie Zayn wybucha śmiechem. Reszta patrzy na niego dziwnym wzrokiem.
-Prze, hahahah, przepraszam. Po prostu to brzmi tak, jakby ta dziewczyna planowała się do nas włamać! Hahaha!
Nagle, od strony okna słychać głos:
-Trafiony zatopiony, Zayn. - i do pokoju wślizguje się ciemna postać. Gdy podchodzi bliżej, chłopcy widzą,że to dziewczyna o niebieskich włosach, ubrana na czarno - Cześć wszystkim. Mam nadzieję, że nie spóźniłam się na twitcama? O, widzę że dopiero zaczęliście. Cudnie! A teraz proszę uśmiechy do kamerki! - Wyjmuje z kieszeni bluzy telefon i kieruje obiektyw w stronę chłopaków. - No, pomachajcie do fanów! Niall, zamknij buzię, bo ci muchy wlecą! Liam, rozchmurz się! Siostra mnie zabije, jak się dowie, że cię zasmuciłam! Pięknie, o to chodziło!  - Zwraca kamerkę w swoją stronę - Tak jak obiecałam, odwiedziłam dziś chłopaków z One Direction. Tak, wiem, to mało możliwe, więc jeśli mi nie wierzycie, spójrzcie na ich twitcama. Pomacham wam! - jak powiedziała, tak zrobiła, po czym odwróciła się w stronę chłopaków. - Ładnie tu macie, ale ja już chyba muszę się zbierać, bo mnie ochrona zgarnie. A, byłabym zapomniała: macie wszyscy pozdrowienia i całuski od Effy! Bardzo chciała być tu z nami, ale niestety rozchorowała się. Może następnym razem się uda. No to pa! - puściła im oko i wyszła, dokładnie tak jak weszła:)
Pierwszy z szoku otrząsnął się Niall. Szybko podbiegł do okna i wystawił przez nie głowę.
- Zniknęła!
- Co...kto to w ogóle był? - zapytał Liam, dalej trochę oszołomiony.
- Przypuszczam że to ta MissArvii od wiadomości... - Zayn też wyglądał  na lekko otumanionego.
- Ale... jak ona tu weszła?
- Przez okno, nie widziałeś?
- Przecież wiesz o co mi chodzi! Jak przeszła przez ochronę??
- Zapytaj się jej. Na twitterze.
- Ej, to jest całkiem niezły pomysł!
- Moje pomysły zawsze są niezłe!
- Ej, chłopaki?
- Co chcesz, Harrusiu?
- Po pierwsze, nie mów tak na mnie!
- Właśnie, tylko ja tak mogę mówić!
- Lou, daj mi dokończyć! Po drugie, patrzcie tutaj. - pokazał palcem na ekran komputera - Mamy około 2 milionów widzów, a dyskusja na czacie zrobiła się taka, że nie nadążam czytać!
Chłopcy rzucili się do monitora. Na ich oczach liczba widzów wciąż wzrastała.
- No to  nam podbiła oglądalność - Podsumował Zayn.
- Tylko teraz trzeba by to jakoś skomentować, czy coś, a nie wiem jak wy, ale ja nie jestem w tym momencie zdolny do błyskotliwych wypowiedzi - Lou wyglądał na nieco zmartwionego.
- Nie przejmuj się, fani nam wybaczą! - Niall, jak zawsze optymista, przemówił teraz do widzów - Wybaczcie, ale nie jesteśmy teraz w stanie się skupić. Na dziś to koniec. Pa!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś czas później, w akademiku słynnej szkoły BRIT.
W łóżku leżała czarnowłosa dziewczyna, wpatrująca się w laptopa (miał być ten co nim Lou szpanował [chyba go reklamował, albo co] ale nie jestem pewna, czy to taki sam - przyp.aut.). Przed momentem zakończyły się dwa twitcamy, które śledziła z wielką uwagą. Teraz czekała na swoją współlokatorkę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Tak?
- Jeszcze nie śpicie dziewczynki?
- Nie jest wcale tak późno, proszę pani!
Drzwi otworzyły się. Stanęła w nich około pięćdziesięcioletnia kobieta z surową miną.
- Jest już prawie północ, więc wcześnie też nie jest. A gdzie Julia?
- W toalecie, proszę pani.
- O tej porze?
- No wie pani, z tym raczej nie da się czekać do rana.
- Ty już się nie mądruj, bo jakoś nie bardzo mam ochotę ci uwierzyć. Na pewno gdzieś się wymknęła!
- A to bardzo mi przykro, bo ja mówię prawdę - dziewczyna podeszła do drzwi łazienki - Juluś, odezwij się!
Cisza.
- Julka!
Cisza.
- Jula! Jesteś tam? Boże, może coś jej się stało!
Niespodziewanie zza drzwi odezwał się spokojny głos:
- Jestem, jestem kochana. Za szybko panikujesz.
- Jak ja cię zaraz trzepnę! - W głosie brunetki brzmiała ulga.
- Ojej, no. Przepraszam. A właściwie, to czemu mnie wołasz? Coś się stało?
- Po prostu pani Clayton nie wierzy mi, że tu jesteś. Myślała pewnie, że poszłaś do chłopaków.
Coś zachrobotało w zamku i drzwi otworzyły się. Wychynęła zza nich dziewczyna o jasno brązowych włosach, niebieskich oczach i bezczelnym uśmiechu.
- Proszę się nie obawiać, Pani Clayton. Ja jestem grzeczne dziecko tylko pęcherz mam słaby.
- Konsultowałaś to z lekarzem? Może mógłby jakoś pomóc? - nauczycielka wyraźnie usiłowała uciec od tematu jej podejrzeń.
- Nie to naprawdę nic takiego.
W tym momencie z pokoi na drugim końcu korytarza dobiegł je jakiś hałas.
- No co one tam znowu wyprawiają! - gniewnie sapiąc, wychowawczyni wyszła z pokoju.
- Uff, udało się - ta z łazienki z westchnieniem opadła na swoje łóżko. Była ubrana dość dziwnie, ponieważ miała na sobie koszulę nocną, z pod której wystawały czarne legginsy.
Czarnowłosa wybuchnęła śmiechem:
- hahahahahahaha! Jak ty wyglądasz?
- Ej, nie śmiej się. Nie zdążyłam się przebrać, a ty zaczęłaś się drzeć, to musiałam zareagować.
- Miałyśmy wielkie szczęście,że zdążyłaś wrócić.
- No, perfidne. A w ogóle, to jak mi poszło?
- Genialnie! Mówię ci, siedziałam tu i klęłam, że nie mogę pójść z tobą.
- Nic straconego! Przecież chłopaki robią twitcamy co tyzień!
- Czyli następnym razem też zamierzasz tam iść?
- No pewnie! Tylko będzie mała zmiana: ty idziesz ze mną!
- Przecież w sobotę jest koncert!
- No to co? do wtorku zdążą odpocząć!
- A co z wyjściem stąd? Nie będzie miał kto nas kryć.
- Damy radę. Tylko musimy to dokładnie zaplanować. Właściwie, to już chyba mam pomysł...
- Ale za nim mi go powiesz, to się przebierz!
- Tak jest, proszę pani!
Gdyby dyżurująca nauczycielka nie była właśnie zajęta krzyczeniem na inne hałasujące wychowanki, ten wybuch śmiechu, który właśnie nastapił pokoju nr7, na pewno przykułby jej uwagę. No, ale jak to już było powiedziane, dziewczyny miały dzisiaj niewiarygodne szczęście. Ciekawe, czy następnym razem pójdzie im równie dobrze?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
tak, wiem, strasznie długo to trwało. Pomysł miałam, gorzej z ubraniem go w słowa. No i z czasem. Najpierw byłam chora, potem The BRIT Awards ( no to MUSIAŁAM obejrzeć;]) i głupie sprawdziany w szkole. A w dodatku w niedzielę rano wyjeżdżam na tydzień, więc następny rozdział też nie pojawi się zbyt szybko.

Dedykacja, jak zwukle dla Effy (kocham Cię!<3 wariatko moja:**) - gdyby nie ona, nie powstałby ani ten blog, ani tym bardziej rozdział. Dziękuję:***

5 komentarzy:

  1. Super i dziękuję za dedykację :* ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy pomysł :) czekam na dalsze rozdziały oraz zapraszam na ordinary-story-1d.blog.onet.pl

    a powiedz mi, na jakim programie oglądałaś Brits? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na itv, w necie:) dokładnie strony nie pamiętam;/

      Usuń
  3. komplikacje w opowiadaniach zawsze mile widziane, więc dobry pomysł mi podsunęłaś ; ) dziękuję, może z niego skorzystam ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzie kolejny rozdział, hmm? czekam :)

    u mnie nowości, zapraszam :P

    www.ordinary-story-1d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń